
🇵🇱🤝 🇷🇴 Bukaresztański format B9 a nowe wyzwania bezpieczeństwa w Europie - mój głos w dyskusji. Zapraszam Państwa do lektury 😊👇👇 Tomasz Sakiewicz Pan Marszałek Terlecki jest znany z tego, że bardzo sekunduje wszystkim formatom związanym z budową Międzymorza. Budową tych powiązań, które wiążą się z tradycjami wynikającymi z naszej historii, ale też z patrzenia w przyszłość i uczestniczy chyba we wszystkich spotkaniach dotyczących owych więzi w naszym regionie, wzmacniających również obecność NATO. Panie Marszałku, jak w tej chwili z punktu widzenia geopolityki wyglądają te zmiany? Na ile jesteśmy gotowi na taką współpracę militarno-gospodarczą, na ile Polska dostrzega takie kraje jak Rumunia, a Rumunia dostrzega takie kraje jak Polska? Na ile istnieje świadomość potrzeby współpracy i tego, że jesteśmy tak naprawdę największymi krajami regionu - i NATO chcąc być na Wschodzie operatywne, jest na nas skazane. Ryszard Terlecki: Wydaje mi się, że świadomość potrzeby współpracy jest już dość mocno ugruntowana, szczególnie w Polsce. Natomiast nie jestem przekonany, czy wszystkie elementy, które determinują czy motywują tę współpracę są wystarczająco przekonywujące dla różnych środowisk czy sił politycznych. Wczoraj z wielkim uznaniem wysłuchałem wystąpienia pana ambasadora Rumunii, który dokładnie prezentował nasz polski punkt widzenia (choć prezentował rumuński) na sprawę naszej współpracy i naszego bezpieczeństwa. Myślę, że tu są dwie kluczowe w tej chwili kwestie. Pierwsza to nasze bezpieczeństwo w kontekście wydarzeń, które miały miejsce na Wschodzie, myślę o Ukrainie, Gruzji, o sytuacji w Mołdawii. Jednym słowem to wszystko, co wiąże się z nieprzewidywalna polityką Rosji. Oczywiście na to nakłada się kryzys na Południu, na Bliskim Wschodzie, ale jest drugi problem, który się nasila. To jest problem pewnej niefrasobliwości Europy Zachodniej, która patrzy na nasze problemy, na problemy Europy Wschodniej lekceważąc je i uznając, że rozmaite kwestie dotyczące komfortu życia w krajach bogatych są ważniejsze niż myślenie o bezpieczeństwie całego kontynentu. To jest dość groźne. Jednym z elementów tej niefrasobliwości, czy lekceważenia własnego bezpieczeństwa (bo to dotyczy całej Europy), jest po pierwsze zamknięcie się w granicach UE i pomysły, czy deklaracje, że nowych członków nie będziemy przyjmować. Podczas gdy szereg państw przez lata podejmowało rozmaite wysiłki żeby we Wspólnocie Europejskiej, w UE się znaleźć. To jest dla tych państw z jednej strony bardzo krzywdzące, z drugiej strony demobilizujące ich opinię publiczną – proeuropejską. Bo skoro Europa ich nie chce, to zostają inne możliwości, które są realne więc można wybierać. To jest bardzo poważne niebezpieczeństwo. Drugie, które wynika z tego samego problemu, to jest przekonanie Europy, że historia się skończyła, a w polityce nie ma już elementu niebezpieczeństwa. Nic pokojowi nie zagraża, wobec tego można brzydko mówiąc, podziękować Amerykanom za ich obecność w Europie i zrezygnować z tego. Co jest działaniem samobójczym dla Europy. Obserwowaliśmy to już w czasach zimnej wojny, gdzie Europa Zachodnia tylko dzięki temu przetrwała, że byli tam Amerykanie. Inaczej mielibyśmy sowiecką dominację po kanał La Manche. Chcę powiedzieć, że obserwując te niebezpieczeństwa i myśląc jak na nie zareagować, powinniśmy zastanowić się nad stworzeniem trwałych elementów naszej współpracy, nie tylko naszej – bilateralnej, ale w całym regionie. Dlatego że, zmieniające się konfiguracje polityczne w naszych krajach powodują, że raz zwycięża opcja bardziej proeuropejska, raz bardziej prorosyjska. Zmieniają się partie, które rządzą, natomiast jeżeli stworzymy jakieś ramy instytucjonalne naszej współpracy, to one będą miały szanse przetrwać zmiany polityczne, które zachodzą w naszych krajach. Stworzenie takich wielonarodowych czy wielopaństwowych struktur, może pomóc przezwyciężać tego rodzaju problemy. Jeżeli one będą funkcjonować, będą miały swoje stałe sekretariaty, to będzie łatwiej przechodzić do porządku ponad zmianami politycznymi. 📷 Fot. Aleksander Zieliński/Kancelaria Sejmu